No i po obozie

No i po obozie

Długo mnie tu nie było. Nasza stronka została trochę pozostawiona sama sobie ze względu na przygotowania do obozu. Obóz szczęśliwie już za nami. Na naszej oficjalnej stronie klubowej pisałem krótki dziennik. Poniżej wklejam go w całości. Trener Damian Ostrowski obiecał, że w piątek podeśle analizę pracy naszego rocznika podczas pobytu w Trzebnicy.

   A jak ja widziałem ten tydzień? Był bardzo intensywny dla mnie bo tak jak rok temu dbałem o naszych zawodników, tak teraz doglądałem jeszcze ponad pół setki innych. Oczywiście mieli oni wychowawców, ale kwestie boisk, sparingów, godzin posiłków czy wyjazdów na mecz, czy do ZOO (najmłodsi) do Wrocławia były na mojej głowie. Chciałem żeby obóz wyszedł dobrze i mam nadzieję, że mi się to udało. Bardzo pomogła mi Justyna Bednarz, czyli koordynator wypoczynku  Stowarzyszenia Kochamy Sport, które to stowarzyszenie pomogło zorganizować obóz. 

   Nasz rocznik to już młodzi ludzie i na pewno bardzo się zmienili od czasu kiedy pierwszy raz pojechałem z nimi na takie wakacyjne trenowanie. Cztery lata temu wymagali całkowicie innej opieki niż teraz. Czasami dawali mi popalić bo raz do północy lub nawet dłużej nie spał jeden pokój, a nazajutrz kolejny. I tak do końca obozu:) Nie było jednak żadnych poważnych zakłóceń porządku (alarm pożarowy to drobnostka). Co najważniejsze to wszyscy dotarli zdrowo do domu. Mamy co prawda w drużynie jeden pęknięty palec u ręki (kontuzja podczas zakładania buta!:)) oraz stłuczony bark, ale to niezły bilans jak na tydzień trenowania. Nie liczę bóli mięśni, stawów i pomniejszych stłuczeń. 

  Cieszę się, że mam okazję obserwować z bliska jak rozwijają się ( nie tylko piłkarsko ) ci młodzi ludzie. Mamy bardzo fajną grupę w naszym roczniku. Zbliża się sezon ligowy. Praca wykonana na tym obozie zaowocuje na pewno. Poniżej obiecany dziennik.

                                                                                            I Dzień

Kilkadziesiąt minut opóźnienia spowodowało, że było mało czasu na rozpakowanie. Zjedliśmy obiad, potem zbiórka i wyruszyliśmy na do Wrocławia na mecz Śląska z Bruk- Betem. Stadion efektowny, sam mecz zdecydowanie mniej. Na palcach jednej ręki policzyć można było próby dryblingu, strzałów też niewiele. Ale dla kilku naszych, szczególnie tych najmłodszych było to zdecydowanie interesujące popołudnie. Po powrocie z marszu zjedliśmy kolację i poszliśmy zapoznać się z Aqua Parkiem w Trzebnicy. Było wesoło i czas znów poleciał niespodziewanie szybko. Ledwo zdążyliśmy na ciszę nocnąJ. Szybka toaleta i o 23 większość spała (choć znaleźli się tacy, którzy dwie godziny później jeszcze byli na chodzie). Jutro po kilku godzinach treningu już tacy żwawi nie będą. Taką mam przynajmniej nadzieję.

II Dzień

W środę rozpoczęła się właściwa praca. I to od wczesnych godzin porannych( pierwsza grupa wstała o 6.15). Każda ekipa zaliczyła krótki marszobieg na Orlika i niespełna godzinne intensywne zajęcia z piłkami podnoszące umiejętność panowania nad piłką. Powrót na śniadanie i kolejna dawka treningu. Tym razem pełne 90 minutowe zajęcia. 2002 i 2004 ze swoimi trenerami czyli Adamem Dobrowolskim i Damianem Nowickim byli na sztucznej trawie, Patrycja z Damianem Ostrowskim na naturalnej nawierzchni ćwiczyła motorykę, a Dawid Dobrowolski ze swoimi 2007 i ja z najmłodszymi byliśmy na Orliku. Po obiedzie można powiedzieć, że powtórka z rozrywki, najstarsi dostali jeszcze w kość od Pani Patrycji a najmłodsi wysilali umysły podczas treningu mentalnego na świeżym powietrzu zorganizowanym przez trenerów Dobrowolskich. Po kolacji Aquapark i spać. O której? O 23.00 spało już 99% obozowiczów. Tyle zajęć daje popalić nawet największym kozakomJ …..Nam niestety też. Ale staramy się trzymać fason. Środa pękła.

                                                                                          Dzień III

Dzisiaj podczas zajęć i bezpośrednio po nich pojawiły się pierwsze, spodziewane oznaki zmęczenia. Dolegliwości mięśniowe, bóle stawów i trochę marudzenia, a czasami również tęsknota . Ale to wszystko jak już wspomniałem wyżej jest normalne i wiemy jak sobie z tym radzić.

Raczej nikt za to nie ma problemów z zaśnięciem. To pokazuje jak ciężko i sumiennie nasze (Wasze) dzieci pracują. Każda grupa ma swój urok i jest zupełnie inna. Zawodnicy 2002 to już weterani przy brzdącach 09/10. Jedzą obok siebie posiłki na stołówce i już rzut oka na nich powoduje uśmiech na twarzy. Jutro planujemy aby potrenowali na popołudniowej sesji na jednym boisku. A co dziś?

Układ boisk i plan zajęć zasadniczo nie odbiegał od dnia wczorajszego. Za wyjątkiem tego, że popołudniu sparing rozegrali gracze rocznika 2005. Graliśmy trzy tercje po 25 minut. Minuty gry zaliczyli wszyscy zawodnicy z pola. Przegraliśmy 6:3. Bez wstydu, ale i bez fajerwerków. Duży plus dzisiejszego sparingu to Szymon Kupka i Nikola Piechota.

Trener Damian Nowicki dzisiaj miał popołudniowe zajęcia z najmłodszymi, trener Patrycja robiła motorykę z 2004. Adam i Dawid Dobrowolski dzisiaj mieli Orlika do dyspozycji. Były też zabawy pamięciowe dla najmłodszych i siłowe dla najstarszych.

Wieczorna kąpiel w Aquaparku tez już stała się tradycją. Po niej powrót do ośrodka i zawodnicy w większości już nie mieli sił na nic więcej. Ci najbardziej poobijani prosili jeszcze o maści i schładzacze. Zjedliśmy po owocu, następnie wieczorna toaleta i do spania. Czwartek stał się historią.

                                                                                   IV dzień

Co może odróżniać jeden dzień obozu sportowego od drugiego? Czytając dziennik można odnieść wrażenie, że to tylko trening, trening i jeszcze raz trening. Sam przed odjazdem obawiałem się czy decyzja o zakazie używania komórek nie wpłynie demobilizująco na zawodników. Na szczęście jak na razie moje obawy okazały się błędne. Czas leci jak szalony i każda godzina wydaje się dużo krótsza niż zazwyczaj. Jak potoczył się nam piątek?

2007 dziś pospało dłużej i nie poszło na rozruch. Trenowali na „swoim” Orliku dopiero po śniadaniu. Razem z najmłodszymi kierowanymi tym razem przez trenera Ostrowskiego.

2005 zaliczyło rozruch i jako drugi trening mieli motorykę na naturalnej trawie z wykorzystaniem mat i rolek.

2004 i 2002 również się na czczo rozruszali, a potem poszli na sztuczną murawę Fair Play Areny.

Po obiedzie trener Ostrowski wysłuchał próśb swojej drużyny i odwołał zajęcia. W zamian poszliśmy na basen na dwie godzinki.

Najmłodsi, 2002 i 2007 zapoznali się z naturalną trawą. Bąbli wziął w obroty nasz najbardziej doświadczony trener, czyli Adam. Trener Patrycja zrobiła sesję motoryki z najstarszymi a Dawid Dobrowolski zajmował się swoimi zawodnikami. Prosto po zajęciach pojechali wszyscy na basen w celach regeneracyjnych.

Pierwsze kontrolne granie zaliczyli dziś zawodnicy 2004. Niestety wysoko przegrali, ale grali z drużyną złożoną z graczy rok i dwa lata starszymi. Czyli zawodnikami, którzy już od minimum dwóch sezonów grają 11 x 11. I na dodatek górującymi nad naszymi graczami fizycznie. Mimo porażki trener postanowił wyróżnić kilku zawodników. Alexa za kilka świetnych i odważnych interwencji na przedpolu, Denis i Kacper mimo wyraźnie słabszych warunków nie ustawali w próbach ataku ze środka pola. Sprytnie próbował podawać Nikodem. Reszta na pewno nie spuściła głowy i trener był zadowolony z ich postawy. To dobrze rokuje przed sezonem, który zbliża się wielkimi krokami.

Z ostatniej chwili: gracz trenera Nowickiego, Piotrek Dudek z powodu kłopotów ze ścięgnem Achillesa musiał zostać odwieziony do szpitala. Na 99 % wraca niestety do domu. Życzymy mu wszyscy szybkiego powrotu do zdrowia i do treningów oczywiście.

                                                                                     Dzień V

Dzisiaj był zdecydowanie najciekawszy dzień. Nasi najmłodsi piłkarze czyli 2007 i maluchy pojechali na mecz sparingowy do

Środy Śląskiej. Graliśmy przeciwko drużynie Gol Academy Łódź. Akademia ta współpracuje z kilkoma świetnymi byłymi piłkarzami. W roli trenerów występują tam m in Paweł Golański i Przemysław Kaźmierczak. Ale na boisku górą byli nasi mali piłkarze. Gracze Dawida Dobrowolskiego wygrali 14:3 pokazując sporo efektownych indywidualnych ale i zespołowych zagrań, a najmłodsi rozbili swoich rywali aż 14:1 tracąc jedyną bramkę z rzutu wolnego. Zrobili mi niemałą niespodziankę, bo dominowali cały czas nad chłopcami z

Łodzi i nawet kierowca autobusu który nas przywiózł i obserwował mecz powiedział, że tak fajnie grających bąbli jeszcze nie widział . Po południu obie najmłodsze grupy zostały ochrzczone i pasowane na obozowiczów. Zaliczyli jeszcze spacer i po pełnym emocji dniu zasnęli szybko. Zdjęcia z obu meczy dostanę mailem od organizatora sparingów i pojawią się naszym profilu FB.

2005 zaczęło dzień wcześnie tradycyjnym rozruchem, rano potrenowali na Orliku, zaliczyli basen i zjedli obiad. Po nim kolejny trening na Orliku w formie wewnętrznego turnieju (zwycięzcy dostali gałkę lodów). Potem shopping w Lidlu i do spania.

2004 odpuściło poranne zajęcia, a popołudniu trenowało motorycznie na sztucznej trawie.

2002 rozegrało sparing z Piastem Żmigród. Do 30 minuty dominowali, ale trudy obozu i brak zmienników spowodował dość wysoką porażkę. 6:1 , mieliśmy jeszcze niewykorzystanego karnego. Zapomniałbym. W tym wypadku również niektórzy przeciwnicy byli 2 lata starsi. Kiero drużyny 02 twierdzi, że w normalnej dyspozycji i składzie rywale byliby do ogrania.

Sobota upłynęła nam jeszcze szybciej niż wcześniejsze dni. Może wyluzujemy trochę jutro? Po cichu mam taką nadzieję. 

                                                                                       VI Dzień

Niedziela upłynęła nam leniwie, oczywiście w kategoriach obozowych. Najmłodsi zaliczyli rano naturalną trawę i kolejne zajęcia z trenerem Adamem. 2oo7 mieli dla siebie całego Orlika. 2005 i 2004 na sztucznej nawierzchni mieli trochę lżejszą jednostkę treningową. A 2002 szlifowali motorykę.

Po obiedzie 04 i 02 pomieszali się składami i zagrali 11x11 na dużym trawiastym obiekcie w Nowym Dworze. Wewnętrzny sparing zdecydowanie się udał, trenerzy byli zadowoleni. Prosto po meczu pojechali do Aquaparku na regenerację i trochę wygłupów w wodzie. Najmłodsi i 07 po trochę krótszych zajęciach na Orliku również poszli się wymoczyć. Panie na recepcji i ratownicy w lokalnym aquaparku na pewno byli zachwyceni, że ponad pół setki ludzi z naszego obozu przyszło do nich w odwiedzinyJ . Rocznik 05 po krótkiej rozgrzewce przez ponad godzinę grali między sobą mecz na połowie Fair Play Areny, a po treningu zjedli obiecaną wcześniej pizze. Wszystkich czekała trochę późniejsza kolacja, chętni poszli do trzebnickiej bazyliki na mszę.

Miałem wczoraj nadzieję, że dziś będzie spokojniej. I tak się stało. Niedziela Faktycznie pozwoliła nam trochę odpocząć.

                                                                                            VII dzień

Przedostatni dzień obozu obfitował w wiele atrakcji, przede wszystkim dla najmłodszych. Odwiedzili oni Wrocławski ogród zoologiczny i afrykarium. W tym czasie 2002 rozegrało minisparing (8x8) z drużyną z Wielunia. Wygrali dość łatwo, tym razem to właśnie nasi chłopcy górowali fizycznie nad rywalami. 2004 mieli jednostkę na naturalnej trawie. A 2005 rano mieli trochę luzu i wcześniejszy obiad, bo już o 14 grać mieli sparing z Polonią Trzebnica. No i zagrali koncertowo. Wynik 13:0 mówi sam za siebie. Choć nie on był najważniejszy. Wiele niezłych zagrań i kilka efektownych goli pozwala mieć nadzieję na udany sezon. Bo to właśnie skuteczność w ataku była naszą największą bolączką w ubiegłych rozgrywkach.

Popołudnie to odpoczynek dla najmłodszych, wewnętrzna gra na Orliku dla 2002, trening na trawie 2004 i dłuższy pobyt na basenie 02 i 05. Po kolacji nastąpił chrzest dla tych graczy, którzy pierwszy raz byli z nami na obozie. Było trochę śmiechu i ujawniły się aktorskie i taneczne talenty niektórych chrzczonych obozowiczów. Nie jest to łatwe zadanie być w centrum uwagi. Pocieszające dla samych zainteresowanych jest to, że póki zostaną w UKS Szopienice to mają chrzest za sobą i w kolejnym roku sami będą widzami tego spektaklu.

W momencie gdy to piszę to trwa zielona noc (jest wpół do trzeciej) i nie odnotowano żadnego incydentuJ.

Jutro jedziemy do domu. Organizator obiecał przesłać mi wszystkie zdjęcia, które były zrobione podczas obozu. Pojawią się one na naszym profilu na FB. Wraz z krótkim podsumowaniem obozu.

No i po Poniedziałku…

                                                                                           Dzień VIII

  Posiłek, spacer, zakupy, pokaz slajdów zdjęć i filmików zmontowanych przez panią Justynę. Wcześniejszy obiad i wyjazd do Katowic. To by było na tyle. Dziękuję i do zobaczenia na treningach.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości